piątek, 30 września 2016

Rozdział VI: Gwiazdy

      Victoria jednak przeliczyła swoje możliwości. Nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Żałowała, że jednak nie poszła z nimi. Sama wyszła ze swojego pokoju, zeszła na dół po schodach i zaczęła się szwędać bez celu po różnych korytarzach. Z ciekawości raz wchodziła po schodach, raz z nich schodziła, przechodziła od pokoju do pokoju. Od czasu do czasu tylko zauważyła jakiegoś strażnika, który całkowicie ją ignorował.
      Znalazła się na balkonie, który unosił się na wielkich filarach. Było to piękne miejsce, z którego było widać całe państwo. Złote barierki przyozdabiane były srebrnymi zawijasami. Mnóstwo przestrzeni, miejsce idealne do ćwiczeń.
      Wyciągnęła zza pasa swoją ulubioną broń. Czerwono-żółta rękojeść, przyozdobiona nieznanymi nikomu wzorkami. Nacisnęła jakiś przycisk, a wtedy z boku wysunęło się długie ostrze - ostrze katany. Na mieczu także były wyryte dziwne, zawijane wzorki, które z jednej strony były intrygujące, a z drugiej niezwykle piękne.
      Przyjęła odpowiednią pozycję i zaczęła wykonywać dziwny taniec, pełen gracji, zapału, a także dynamiki. Nawet najprostsze ruchy wykonywane z dynamiką, były wymęczające, więc na jej skroniach szybko pojawił się pot.
      Kolejny raz przycisnęła jakiś przycisk na rękojeści, a wtedy ostrze katany zmieniło się na ostrze miecza. Teraz zaczęło wymachiwać bronią na prawo i lewo, udając, że wkoło niej jest pełno przeciwników.  Zrobiła obrót z wyciągniętym mieczem przed siebie, gdy poczuła gwałtowny opór. Nie spodziewała się tego, więc gwałtownie się zatrzymała.

sobota, 24 września 2016

Rozdział V: Pretensje

Dzisiaj troszeczkę króciutko...

***

      Wszyscy spotkali się dopiero przed kolacją w sali tronowej. Czekali na Thora, który miał ich zaprowadzić do jadalni. Nikt nie chciał szukać na własną rękę jadalni, chociaż Stark już zrobił sobie małą rundkę po całym mieści i chwalił się tym wszystkim, wtrącając swoje uwagi dotyczące architektury i technologii.
      Rozpromieniony Thor pojawił się na schodach w towarzystwie Jane. Dziewczyna o brązowych włosach do ramion, w niebieskiej sukni, która podkreślała jej figurę. Poruszała z gracją godną prawdziwej królowej i towarzyszki Thora.
      - Dzień dobry - uśmiechnęła się Jane przyjaźnie. Niektórzy odpowiedzieli, a inni kiwnęli delikatnie głowami.
      - Zapraszam was do jadalni, gdzie podadzą nam kolację - oznajmił Thor.
      Jane prowadziła, a zaraz za nią szedł Thor, potem jego czwórka przyjaciół, a na końcu Avengersi.
      Victoria bardzo szybko odnalazła się w nowym otoczeniu. Jak najstaranniej zapamiętywała korytarze, aby się nie zgubić, co jej groziło jak nikomu innemu. W pierwszych dniach pobytu w Tarczy zgubiła się trzy razy, nie chciała więcej powtarzać tego błędu.
      Wielki, drewniany stół był przykryty złotoczerwonym obrusem uginał się od złotych półmisków pełnych owoców, mięsa, dzbanków z winem i wiele innych. Wszyscy zajęli dogodne im miejsca, Victoria usiadła obok Thora, który usiadł na szczycie stołu, a także naprzeciw Jane. Obok niej zostało wolne miejsce.
      Wszyscy zaczęli jeść, pochłaniali jedzenie, jakby nic nie jedli od trzech dni. Wszyscy pochwalali tutejszą kuchnię. Kiedy wybuchła kolejna salwa śmiechu, drzwi do jadalni otworzyły się z hukiem. Wszyscy spojrzeli na mężczyznę, który stanął w progu. Był to Heimdall, jak zwykle miał poważną minę, a w ręki dzierżył swój wielki miecz.
      - Thorze, próbowałem go zatrzymać, ale on… - zaczął, lecz nie skończył.

piątek, 16 września 2016

Rozdział IV: Zaproszenie do Asgardu

      - Myślicie, że jest zła? - spytała Wanda reszty.
      - Myślę, że tak. Uważam, że trochę zawiedliśmy jej zaufanie - odpowiedział Falcon.
      - Zawsze chciała wiedzieć, kim był ten bożek, a my nie chcieliśmy jej powiedzieć, nawet jeżeli wszyscy doskonale widzieliśmy. To było nie fair z naszej strony - tłumaczyła dalej Wanda.
      - Mogła dowiedzieć się z Internetu przecież - oznajmił Vision.
      - Nie mogła. Wszystkie widomości, ciekawostki, jakiekolwiek wspomnienia o Lokim i jego ataku na Ziemię zostały i wciąż są usuwane z Internetu. Specjalna jednostka wojskowa zajmuje się tym. Nie znalazłaby nic, dlatego nigdy nic nie wiedziała - podsumował Fury, który nagle znalazł się w salonie.
      - A ty co tu robisz? - spytał James Fury’ego.
      - Przyszedłem, bo mam dla was kolejne zadanie. Thor prosił, abyście przenieśli się do Asgardu, ponieważ boi się, że coś może grozić jemu ludowi.
      - Otóż to. Mam przeczucie, że nad Asgardem krążą czarne chmury. Bruce dowiedział się, że te stwory są niezwykle silne.
      - Na podstawie tego kawałka dowiedział się takich rzeczy? - nie dowierzał James.
      - Dzięki DNA można dowiedzieć się wszystkiego - tłumaczył Fury. - Także mniej więcej określił wzrost i wygląd stwora, do którego należała ta skóra.
      - Więc… mamy się już pakować? - podsumowała Wanda.
      - Jeszcze nie. Muszę rozeznać się lepiej w sytuacji, a dopiero potem zabiorę was do Asgardu. Jeżeli faktycznie coś będzie się dziać, to chwilę zostaniecie w pałacu. Tam będziecie mieć przygotowane pokoje, będziecie mogli ćwiczyć i dostaniecie wszystko, co tylko chcecie.
      - Czyli będziemy tam czekać na jakąś walkę, tak? - podsumował Vision.
      - Dokładnie. A teraz życzę wszystkim dobrej nocy - powiedział Nick i wyszedł, zaraz za nim ruszył Thor.



niedziela, 11 września 2016

Rozdział III: Zapowiedź kłopotów

      Miesiąc od oficjalnego przyjęcia Victorii do Tarczy minął bardzo szybko. W tym czasie miała swoją pierwszą misję na poważnie, gdzie cała Tarcza musiała uganiać się za jakimś szalonym naukowcem, który postanowił wzorować się na technologii Tony’ego Starka i stworzył sobie robota. Bardzo niebezpiecznego i silnego robota.
      Jednakże Avengersom udało się pokonać nowego przeciwnika w dość krótkim czasie. Wszyscy byli z nich bardzo dumni, a szczególnie z Victorii, która ani razu nie zawiodła swojej drużyny. Nawet wtedy, gdy wynalazca zaczął uciekać, ona zachowała zimną krew i najszybciej zareagowała, dopadając mężczyznę. Przy okazji udało jej się wyciągnąć od niego kilka ważnych informacji dotyczących jego kolejnych projektów, a także miejsca jego pracowni. Znacznie ułatwiło to wszystkim sprawę.
      Z samego rana Victoria wyskoczyła z łóżka, szybko się ubrała i pognała do kuchni. Chciała wszystkim zrobić niespodziankę, gdyż właśnie tego dnia wypadała trzyletnia rocznica założenia nowej grupy Avengersów. Wprawdzie może bez niej, ale zawsze jakaś tak grupa była.
      Dla każdego zrobiła śniadanie. Bardzo bogate i smakowite. Nakryła do stołu i czekała na resztę. Nie trwało to długo, gdyż już po kilku minutach pojawił się Vision, potem Wanda, a następnie cała reszta. Każdy był zachwycony, ale nie dano im długo nacieszyć się posiłkiem. Nie pukając, do środka wszedł Stark. Nie wyglądał na zadowolonego. Był w stroju Iron Mena, co nie wróżyło niczego dobrego.
      Tony opowiedział im, że w laboratorium w Anglii dzieje się coś niedobrego i Bruce kazał sprowadzić wszystkich do jego laboratorium.

sobota, 23 lipca 2016

Rozdział II: Próba godności

      Wszyscy wesoło przywitali Thora. Wówczas jakoś większość przestała tańczyć. Usiedli na kanapach. Nie było zbytnio miejsca, więc najwygodniejsze siedzenia zajęła śmietanka towarzystwa - starsi Avengersi. Inni stanęli gdzieś obok, przysunęli sobie krzesło lub po prostu opierali się o kanapę. Jedynie Victoria przystanęła z boku, oparta o ścianę. Miała świetny widok, a także wszystko słyszała.
      Bożek opowiadał, co słychać u niego i jego narzeczonej Jane. Co chwilę wybuchali śmiechem, przy okazji wspominali dobre czasy, a także plany na przyszłość. Wreszcie Tony poruszył wszystkim już bardzo dobrze znany temat.
      - To co, Thorze? Sprawdzamy, czy nowi członkowie są godni bycia Avengersami?
      - Nie głupi pomysł. Zobaczymy, kto taki nadaje się do tej roboty.
      Wszyscy spojrzeli po sobie. Natasha przewróciła oczami i wygodnie usadowiła się na fotelu. To może chwilę potrwać. Thor położył swój sławetny młot na stole, rękojeścią ku górze. Steve gestem ręki zachęcał wszystkich po kolei, aby spróbowali podnieść młot. Wanda użyła nawet swojej mocy, lecz nic z tego nie wyniknęło. Każdy po kolei próbował. Vision podszedł do młota uśmiechnięty. Przecież już dwa razy go podniósł, walczył nim. Niby teraz miałoby być inaczej. Thor jakoś nie był zadowolony, że powiększa się liczba osób, które będą wiedzieć, że ten czerwonoskóry robo-człowiek potrafi unieść jego młot. I tym razem podniósł młot bez najmniejszego oporu. Rogers i Tony spojrzeli po sobie z zniesmaczonymi minami, ale ostatecznie nie skomentowali tego.
      - No, Victoria. Teraz twoja kolei - zagadnął Fury z uśmiechem na twarzy od przedstawienia Visiona.
      - Nie, dziękuję, nie gustuję w młotach.

niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział I: Nowy członek

      - Szybciej! Co tak wolno?! - krzyknął Fury do Wandy, która właśnie jednym ruchem zmiotła cały szereg robotów - jak widać, za wolno.
      Ta westchnęła tylko ciężko. Jednak nie przyspieszyła, nie miała już siły. Jedynie co mogła teraz innego zrobić to albo zwolnić, albo odpocząć. Trzygodzinna walka z robotami wcale nie jest łatwa. Przeżyła już raz walkę, ale walczyła zaledwie półtorej godziny i to z przerwami na odpoczynek, których tutaj nie miała.
      - James, weź nie cackaj się z tymi robotami, tylko zniszcz je! Vision, wiem, że też jesteś w połowie robotem, ale mógłbyś bardziej się do tego przyłożyć!
      Fury poruszał się po „bezpiecznej” strefie, gdzie roboty nie przychodziły, tak były zaprogramowane. Od czasu do czasu wyszedł ze strefy, aby dokładniej przyjrzeć się komuś z ekipy. Właśnie zmierzał w kierunku Victorii, był poza strefą.
      - Uważaj! - krzyknęła i w tym momencie zniszczyła pięć robotów, które ją otoczyły.
      Niespodziewanie Nick poczuł jak traci równowagę. Coś podniosło go do góry, głową do dołu, a płaszcz całkowicie zasłonił mu widoczność. Miotał się jak ryba na lądzie, lecz nic z tego nie wyszło. Jedyne, co dało się usłyszeć z jego ust, to niesamowicie głośny krzyk:
      - Victoria! - usłyszeli go dosłownie wszyscy, mimo panującego na sali hałasu.
      Wszystko się wyłączyło, roboty padły jak szmaciane lalki na ziemię. Dookoła Fury’ego zebrali się nowi Avengersi. Na widok nieudolnych ruchów zrzędliwego trenera, wszyscy zaczęli się śmiać. Victoria podeszła jako ostatnia, stanęła naprzeciw Nicka i podniosła jego płaszcz.
      - Wiesz, zawsze mnie zastanawiało, czy jak człowiek wisi głową w dół to widzi wszystko do góry nogami, czy jednak widzi tą niezgodność? Jakoś nigdy nie miałam okazji tego sprawdzić. Powiesz mi? - zaśmiała się.
      - Victoria, w tej chwili masz mnie z tego jakoś wyciągnąć! Coś ty w ogóle zrobiła?!
      - Oj, nie denerwuj się tak, szefie. A w ogóle przecież krzyknęłam „uważaj”. Nie wiem, o co ci chodzi.

niedziela, 26 czerwca 2016

Prolog

       Cześć, zanim przejdziesz do czytania, chciałabym powiedzieć kilka słów. Jest to fanfiction o Avengers, zaraz po drugiej części, biorąc pod wagę jeszcze filmy Thor i Thor:Mroczny świat. Dlatego jest to kontynuacja po Avengers 2, moja własna. Kto nie oglądał tych filmów, to niestety nie mogę na to nic poradzić.
       Życzę miłego czytania i gdybyś chciał/a przeczytać więcej moich opowiadań, zapraszam do zakładki Strony i "Główna".


*********************************************************************************

       Przytulne biuro o bordowych ścianach, z meblami wykonanymi z ciemnego dębu, przystrojone było w amerykańskie flagi. W gablocie znajdował się jakże popularny strój Kapitana Ameryki, który nie jednokrotnie przyczynił się do uratowania nie tylko tego kontynentu, lecz także całego świata.
       Umięśniony blondyn, zupełnie niepasujący do poważnego wystroju biura, ubrany w ciasny T-shirt, luźne spodnie i adidasy, choć jego twarz była poważna, to biła od niego nadzwyczajna sympatia.
       - Więc dlaczego chcesz dołączyć do Tarczy? - Steve położył ręce na stole i pochylił się nieco do przodu, dokładnie lustrując spojrzeniem osobę siedzącą przed nim.
       - Bo mam moc, która może się przydać. Po co mam marnować swój talent? Lepiej go używać do ważnych celów i rozwijać. Dobrze mówię?
       - Oczywiście, że dobrze mówisz, ale zdajesz sobie sprawę, że to wielkie ryzyko?
       - Naturalnie.