- Myślicie, że jest zła? -
spytała Wanda reszty.
- Myślę, że tak. Uważam, że
trochę zawiedliśmy jej zaufanie - odpowiedział Falcon.
- Zawsze chciała wiedzieć, kim
był ten bożek, a my nie chcieliśmy jej powiedzieć, nawet jeżeli wszyscy
doskonale widzieliśmy. To było nie fair z naszej strony - tłumaczyła dalej
Wanda.
- Mogła dowiedzieć się z
Internetu przecież - oznajmił Vision.
- Nie mogła. Wszystkie
widomości, ciekawostki, jakiekolwiek wspomnienia o Lokim i jego ataku na Ziemię
zostały i wciąż są usuwane z Internetu. Specjalna jednostka wojskowa zajmuje
się tym. Nie znalazłaby nic, dlatego nigdy nic nie wiedziała - podsumował Fury,
który nagle znalazł się w salonie.
- A ty co tu robisz? - spytał James
Fury’ego.
- Przyszedłem, bo mam dla was
kolejne zadanie. Thor prosił, abyście przenieśli się do Asgardu, ponieważ boi
się, że coś może grozić jemu ludowi.
- Otóż to. Mam przeczucie, że
nad Asgardem krążą czarne chmury. Bruce dowiedział się, że te stwory są
niezwykle silne.
- Na podstawie tego kawałka
dowiedział się takich rzeczy? - nie dowierzał James.
- Dzięki DNA można dowiedzieć
się wszystkiego - tłumaczył Fury. - Także mniej więcej określił wzrost i wygląd
stwora, do którego należała ta skóra.
- Więc… mamy się już pakować? -
podsumowała Wanda.
- Jeszcze nie. Muszę rozeznać
się lepiej w sytuacji, a dopiero potem zabiorę was do Asgardu. Jeżeli
faktycznie coś będzie się dziać, to chwilę zostaniecie w pałacu. Tam będziecie
mieć przygotowane pokoje, będziecie mogli ćwiczyć i dostaniecie wszystko, co
tylko chcecie.
- Czyli będziemy tam czekać na
jakąś walkę, tak? - podsumował Vision.
- Dokładnie. A teraz życzę
wszystkim dobrej nocy - powiedział Nick i wyszedł, zaraz za nim ruszył Thor.
Thor długo się nie pojawiał,
jednak Avengersi w każdej chwili byli gotowi ruszyć na pomoc Asgardowi. Po
wiadomości, że mogą tam ruszyć, na następny dzień wszystko powiedzieli
Victorii. Nie chcieli, aby ponownie dowidziała się takich rzeczy jako ostatnia.
Wystarczyło, że ukrywali przed nią istnienie Lokiego. Byli bardzo zdziwieni, gdy
wówczas uśmiechnęła się do nich jak gdyby nigdy nic. Wszystko pomiędzy nimi
było już w porządku i każdy poczuł głęboko w sobie wielką ulgę, gdyż nie
chcieli żyć z nią w niezgodzie. Każdy ją lubił. Była zabawna, towarzyska i miła
dla każdego.
- Pobudka! Wszyscy macie w ciągu
pięciu minut wstawić się w salonie!
Głos Nicka wrzeszczącego na
korytarzu dobiegł do każdego, przerywając ich sen. Po trzech minutach leniwymi
krokami wyszli na korytarz i skierowali się w stronę salonu, gdzie miała odbyć
się jakaś narada. W pokoju czekała na nich cała ekipa poprzednich Avengersów,
byli zwarci i gotowi, niektórzy uśmiechali się na widok zaspanego, młodszego
pokolenia. Szczególnie Tony’emu było do śmiechu na widok zaspanej i
rozczochranej Victorii, która chyba wyglądała najgorzej z nich wszystkich.
- Dlaczego akurat dzisiaj, kiedy
siedziałam do późna w nocy, zerwaliście nas tak wcześnie z łóżek? - narzekała,
opadając na fotel. Nie była w stanie ustać na nogach.
Oparła łokieć o podparcie i na
dłoni położyła głowę, przymykając oczy. Jakoś tak same jej się zamknęły, ale
mimo to wszystko słyszała, co dzieje się dookoła niej. Na wszelki wypadek
pozostawiono ją w spokoju.
Thor wyszedł przed wszystkich.
Sam nie wyglądał najlepiej. Miał sińce pod oczami, bladą cerę, nie prezentował
się już tak okazale, w dodatku miał zabandażowaną rękę.
- Musicie pomóc. Wszyscy
jesteście mi potrzebni na Asgardzie. Przez ostatnie dwa dni te dziwne poczwary
zaczęły atakować zamek. Są niezwykle silni i obawiam się, że jeszcze wrócą.
- Więc na co czekamy? Komu w
drogę temu czas! - Victoria gwałtownie podniosła się z fotela. Znów wstąpił w
nią codzienny pozytywizm, a także było widać w jej oczach zachwyt.
- Wiesz co, Victoria? Nie
ogarniam cię - skwitował Iron Men i poszedł sobie.
Wzruszyła ramionami i pobiegła
na górę pakować się. Po chwili usłyszała na korytarzu głosy innych, którzy
weszli do swoich pokoi. Spakowała tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Fury zawsze
powtarzał, aby nigdy nie zabierać za sobą za wiele, żadnego zbędnego balastu,
gdyż inaczej może to ich spowolnić.
Napchała torbę ubraniami,
potrzebnymi kosmetykami, ale nie zapomniała o swojej ulubionej broni, którą
specjalnie dla niej zrobił Iron Men i Bruce. Uwielbiała ją, czym tam dobrze jej
się nie walczyło jak właśnie tą bronią, a teraz po raz pierwszy będzie miała
możliwość użyć jej w praktyce.
Jako pierwsza była w salonie
gotowa i zwarta do drogi. Jednak zanim się obejrzała, reszta także przyszła.
Wszyscy wyszli na zewnątrz, zebrali się w kółko. Nikt nie wiedział, czego się
spodziewać. To był zupełnie inny świat, niżeli ten, w którym mieszali i żyli -
będzie on pełen mitologicznych bożków. Thor rozejrzał się, czy są już wszyscy,
po czym spojrzał w sufit.
- Heimdall, zabierz nas stąd -
powiedział, po czym otoczyła ich złota kolumna, która wyryła dziwny ślad na
trawniku. Tak było za każdym razem, gdy Thor za pomocą Heimdall’a dostawał się
do Asgardu, czasami tylko używał młota, który nie pozostawiał żadnych śladów,
ale to była rzadkość.
Podróż minęła niezwykle szybko,
ledwo cokolwiek poczuli, jednak Wandzie zrobiło się trochę niedobrze. Znaleźli
się w pomieszczeniu przypominającym obserwatorium, jednak było całe ze złota, a
na środku było podwyższenie, na którym stał mężczyzna i właśnie wyciągał miecz
ze specjalnego otworu. Wyglądał jak wielki wojownik, odziany w złotą zbroję.
- Długo ci to nie zajęło,
Thorze. Miło mi poznać Avengersów. Widziałem jak walczycie i to nie raz. Jestem
pod wrażeniem i mam nadzieję, że pomożecie nam w naszej walce - oznajmił.
- Na pewno na coś się zdamy -
uśmiechnęła się Victoria, a Heimdall zlustrował ją spojrzeniem.
Nie było czasu na dalsze
pogadanki. Thor zaczął prowadzić ich po moście prowadzącym do zamku.
Wnętrze było niemalże zrobione
całe ze złota. Wysoki sufit podtrzymywały marmurowe kolumny. Złote kotary
zasłaniały monumentalne okna, wszędzie aż robiło się od strażników w złotych
zbrojach, hełmach z jaskrawo żółtymi pelerynami. Do wielkiej sali prowadziły
ogromne podwoje, które cały czas były otworzone, a w jej progu stało dwóch
strażników z długimi dzidami. Wewnątrz było równie dużo złota, co w innych
pomieszczeniach. Naprzeciw wejścia stał ogromny tron, a obok niego czterech
wojowników. Trzech mężczyzn i jedna kobieta. Tron był pusty, jednak nawet bez
władcy prezentował się niezwykle. Victoria wyobraziła sobie na tym tronie
Thora, z wyciągniętym ku górze młotem.
- Przedstawiam wam moich
przyjaciół - oznajmił Thor. - Są kolejno Sif, Hogun, Fandral i Volstargg.
Natomiast to są Avengersi - nowi i starzy. To są starzy Tony Stark, Bruce
Banner, Steve Rogers, Natasha Romanoff i Clint Barton, natomiast z nowych to
James Rhodes, Wanda Maximoff, Falcon, Vision I Victoria.
Wojownicy spod tronu skinęli
głowami w ich strony, po czym podeszli do przyjaciół Thora. Pomiędzy nimi przez
chwilę rozwinęła się konwersacja, gdzie każdy poniekąd opowiadał o sobie. Victoria
rozejrzała się dookoła. Zdecydowanie było za dużo złota. Nie przepadała za
takimi klimatami.
- Dobrze, chodźmy już. Oprowadzę
was po zamku i pokażę wasze pokoje.
Thor ruszył pierwszy, a zaraz tuż
u jego boku czwórka przyjaciół. Razem o czymś rozmawiali, a Avengersi z pełnym
entuzjazmem oddali się oglądaniem korytarzy i kolejnych sal, które mijali.
Weszli na wielkie, marmurowe
schody, które na półpiętrze prowadziły w lewo i prawo, a na środku stał wisiał
wielki obraz. Thor zaprowadził ich w lewo, tam znajdowały się prywatne pokoje.
Wszyscy poszli za nim, ale Victoria zatrzymała się na półpiętrze, spojrzała w
górę, aby lepiej przyjrzeć się gigantycznemu obrazowi. Przedstawiał on
starszego mężczyznę z przepaską na jednym oku, miał potężną klatkę piersiową,
obok stała dumna kobieta, o miodowych włosach i mądrych oczach. Miała włosy
spięte w koka, a na sobie delikatną, białą suknię. Była piękna. Poniżej stali
dwaj mali chłopcy. Wyglądali na mniej więcej dziesięć lat. Jeden z nich był
rozpromienionym blondynem o niebieskich oczach, w ręku trzymał drewniany miecz.
Drugi z nich był bardziej posępny, poważny. Nie uśmiechał się. Miał czarne
włosy, zielone oczy i niezwykle bladą karnację. W ręku trzymał grubą, starą
księgę.
Victoria od razu rozpoznała
blondyna. To był Thor. Z drugim wiązała Lokiego, którego tak naprawdę nigdy nie
widziała, ale na podstawie swoich wizji mniej więcej go kojarzyła.
Usłyszała coś zza swoich pleców.
Odwróciła się i ujrzała mężczyznę, czytającego książkę. Zaczytany szedł przed
siebie, gdy nagle zatrzymał się. Odwrócił głowę w stronę Victorii. Przeszedł ją
dreszcz. Te zielone oczy uważnie się w nią wpatrywały. Były zimne i
niedostępne. Czarne włosy swobodnie opadały mu na ramiona, a na sobie miał
czarno-zielony płaszcz. Wąskie usta nie drgnęły nawet o milimetr. Jedynie jego
brwi zdradzały lekkie zdziwienie. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale
kompletnie odebrało jej mowę.
- Victoria! - usłyszała ją
wołają ją z góry.
Odwróciła głowę w tamtą stronę.
- Już idę! - odkrzyknęła, po
czym ostatni raz spojrzała na mężczyznę i pobiegła schodami na górę.
Dostał jej się pokój w innym
korytarzu, ponieważ nie przyszła spóźniona i przez to w tym korytarzu zabrakło
pokoi. Aby się nie zgubiła, Thor przydzielił jej pokój tuż koło jego komnaty.
Miała widok na całe miasto. Jeszcze tak wielkiego łóżka nigdy nie widziała,
obok łóżka była szafeczka nocna, na przeciwległej ścianie stała wielka szafa,
do której mogła włożyć swoje ubrania. Zaraz obok znajdowała się gablota z
książkami. Koło łóżka była łazienka. Niby wyglądała na trochę nowożytną, ale
wanna wyglądała jak wielkie jacuzzi, była cała z marmuru, a na ziemi była
wykładzina.
Spojrzała przez okno. Widok
zapierał dech w piersiach. Ten widok… był jej bardzo bliski.
Rozdział poprzedni: Rozdział III: Zapowiedź kłopotów
Rozdział następny: Rozdział V: Pretensje
Blog został dodany do Katalogu Euforia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Białko.
Super opowiadanie :) Kiedy następna część?
OdpowiedzUsuńRozdziały dodaję co tydzień na weekendzie, gdyż wcześniej nie mam czasu :(.
Usuń