Wszyscy wesoło przywitali Thora.
Wówczas jakoś większość przestała tańczyć. Usiedli na kanapach. Nie było
zbytnio miejsca, więc najwygodniejsze siedzenia zajęła śmietanka towarzystwa -
starsi Avengersi. Inni stanęli gdzieś obok, przysunęli sobie krzesło lub po
prostu opierali się o kanapę. Jedynie Victoria przystanęła z boku, oparta o
ścianę. Miała świetny widok, a także wszystko słyszała.
Bożek opowiadał, co słychać u
niego i jego narzeczonej Jane. Co chwilę wybuchali śmiechem, przy okazji
wspominali dobre czasy, a także plany na przyszłość. Wreszcie Tony poruszył
wszystkim już bardzo dobrze znany temat.
- To co, Thorze? Sprawdzamy, czy
nowi członkowie są godni bycia Avengersami?
- Nie głupi pomysł. Zobaczymy,
kto taki nadaje się do tej roboty.
Wszyscy spojrzeli po sobie.
Natasha przewróciła oczami i wygodnie usadowiła się na fotelu. To może chwilę
potrwać. Thor położył swój sławetny młot na stole, rękojeścią ku górze. Steve
gestem ręki zachęcał wszystkich po kolei, aby spróbowali podnieść młot. Wanda
użyła nawet swojej mocy, lecz nic z tego nie wyniknęło. Każdy po kolei
próbował. Vision podszedł do młota uśmiechnięty. Przecież już dwa razy go
podniósł, walczył nim. Niby teraz miałoby być inaczej. Thor jakoś nie był
zadowolony, że powiększa się liczba osób, które będą wiedzieć, że ten
czerwonoskóry robo-człowiek potrafi unieść jego młot. I tym razem podniósł młot
bez najmniejszego oporu. Rogers i Tony spojrzeli po sobie z zniesmaczonymi
minami, ale ostatecznie nie skomentowali tego.
- No, Victoria. Teraz twoja
kolei - zagadnął Fury z uśmiechem na twarzy od przedstawienia Visiona.
- Nie, dziękuję, nie gustuję w
młotach.