sobota, 23 lipca 2016

Rozdział II: Próba godności

      Wszyscy wesoło przywitali Thora. Wówczas jakoś większość przestała tańczyć. Usiedli na kanapach. Nie było zbytnio miejsca, więc najwygodniejsze siedzenia zajęła śmietanka towarzystwa - starsi Avengersi. Inni stanęli gdzieś obok, przysunęli sobie krzesło lub po prostu opierali się o kanapę. Jedynie Victoria przystanęła z boku, oparta o ścianę. Miała świetny widok, a także wszystko słyszała.
      Bożek opowiadał, co słychać u niego i jego narzeczonej Jane. Co chwilę wybuchali śmiechem, przy okazji wspominali dobre czasy, a także plany na przyszłość. Wreszcie Tony poruszył wszystkim już bardzo dobrze znany temat.
      - To co, Thorze? Sprawdzamy, czy nowi członkowie są godni bycia Avengersami?
      - Nie głupi pomysł. Zobaczymy, kto taki nadaje się do tej roboty.
      Wszyscy spojrzeli po sobie. Natasha przewróciła oczami i wygodnie usadowiła się na fotelu. To może chwilę potrwać. Thor położył swój sławetny młot na stole, rękojeścią ku górze. Steve gestem ręki zachęcał wszystkich po kolei, aby spróbowali podnieść młot. Wanda użyła nawet swojej mocy, lecz nic z tego nie wyniknęło. Każdy po kolei próbował. Vision podszedł do młota uśmiechnięty. Przecież już dwa razy go podniósł, walczył nim. Niby teraz miałoby być inaczej. Thor jakoś nie był zadowolony, że powiększa się liczba osób, które będą wiedzieć, że ten czerwonoskóry robo-człowiek potrafi unieść jego młot. I tym razem podniósł młot bez najmniejszego oporu. Rogers i Tony spojrzeli po sobie z zniesmaczonymi minami, ale ostatecznie nie skomentowali tego.
      - No, Victoria. Teraz twoja kolei - zagadnął Fury z uśmiechem na twarzy od przedstawienia Visiona.
      - Nie, dziękuję, nie gustuję w młotach.

niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział I: Nowy członek

      - Szybciej! Co tak wolno?! - krzyknął Fury do Wandy, która właśnie jednym ruchem zmiotła cały szereg robotów - jak widać, za wolno.
      Ta westchnęła tylko ciężko. Jednak nie przyspieszyła, nie miała już siły. Jedynie co mogła teraz innego zrobić to albo zwolnić, albo odpocząć. Trzygodzinna walka z robotami wcale nie jest łatwa. Przeżyła już raz walkę, ale walczyła zaledwie półtorej godziny i to z przerwami na odpoczynek, których tutaj nie miała.
      - James, weź nie cackaj się z tymi robotami, tylko zniszcz je! Vision, wiem, że też jesteś w połowie robotem, ale mógłbyś bardziej się do tego przyłożyć!
      Fury poruszał się po „bezpiecznej” strefie, gdzie roboty nie przychodziły, tak były zaprogramowane. Od czasu do czasu wyszedł ze strefy, aby dokładniej przyjrzeć się komuś z ekipy. Właśnie zmierzał w kierunku Victorii, był poza strefą.
      - Uważaj! - krzyknęła i w tym momencie zniszczyła pięć robotów, które ją otoczyły.
      Niespodziewanie Nick poczuł jak traci równowagę. Coś podniosło go do góry, głową do dołu, a płaszcz całkowicie zasłonił mu widoczność. Miotał się jak ryba na lądzie, lecz nic z tego nie wyszło. Jedyne, co dało się usłyszeć z jego ust, to niesamowicie głośny krzyk:
      - Victoria! - usłyszeli go dosłownie wszyscy, mimo panującego na sali hałasu.
      Wszystko się wyłączyło, roboty padły jak szmaciane lalki na ziemię. Dookoła Fury’ego zebrali się nowi Avengersi. Na widok nieudolnych ruchów zrzędliwego trenera, wszyscy zaczęli się śmiać. Victoria podeszła jako ostatnia, stanęła naprzeciw Nicka i podniosła jego płaszcz.
      - Wiesz, zawsze mnie zastanawiało, czy jak człowiek wisi głową w dół to widzi wszystko do góry nogami, czy jednak widzi tą niezgodność? Jakoś nigdy nie miałam okazji tego sprawdzić. Powiesz mi? - zaśmiała się.
      - Victoria, w tej chwili masz mnie z tego jakoś wyciągnąć! Coś ty w ogóle zrobiła?!
      - Oj, nie denerwuj się tak, szefie. A w ogóle przecież krzyknęłam „uważaj”. Nie wiem, o co ci chodzi.