Dzisiaj troszeczkę króciutko...
***
Wszyscy spotkali się dopiero przed
kolacją w sali tronowej. Czekali na Thora, który miał ich zaprowadzić do
jadalni. Nikt nie chciał szukać na własną rękę jadalni, chociaż Stark już
zrobił sobie małą rundkę po całym mieści i chwalił się tym wszystkim, wtrącając
swoje uwagi dotyczące architektury i technologii.
Rozpromieniony Thor pojawił się na
schodach w towarzystwie Jane. Dziewczyna o brązowych włosach do ramion, w
niebieskiej sukni, która podkreślała jej figurę. Poruszała z gracją godną prawdziwej
królowej i towarzyszki Thora.
- Dzień dobry -
uśmiechnęła się Jane przyjaźnie. Niektórzy odpowiedzieli, a inni kiwnęli
delikatnie głowami.
- Zapraszam was do jadalni,
gdzie podadzą nam kolację - oznajmił Thor.
Jane prowadziła, a zaraz za nią
szedł Thor, potem jego czwórka przyjaciół, a na końcu Avengersi.
Victoria bardzo szybko odnalazła
się w nowym otoczeniu. Jak najstaranniej zapamiętywała korytarze, aby się nie
zgubić, co jej groziło jak nikomu innemu. W pierwszych dniach pobytu w Tarczy
zgubiła się trzy razy, nie chciała więcej powtarzać tego błędu.
Wielki, drewniany stół był
przykryty złotoczerwonym obrusem uginał się od złotych półmisków pełnych
owoców, mięsa, dzbanków z winem i wiele innych. Wszyscy zajęli dogodne im
miejsca, Victoria usiadła obok Thora, który usiadł na szczycie stołu, a także
naprzeciw Jane. Obok niej zostało wolne miejsce.
Wszyscy zaczęli jeść, pochłaniali
jedzenie, jakby nic nie jedli od trzech dni. Wszyscy pochwalali tutejszą
kuchnię. Kiedy wybuchła kolejna salwa śmiechu, drzwi do jadalni otworzyły się z
hukiem. Wszyscy spojrzeli na mężczyznę, który stanął w progu. Był to Heimdall,
jak zwykle miał poważną minę, a w ręki dzierżył swój wielki miecz.
Zza Heimdall wyszedł mężczyzna
ubrany w czarnozielony płaszcz. Był bardzo poważny, a w ręku trzymał
kilkanaście kartek papieru.
- Loki - powiedziała
niemo Victoria, a wtedy mężczyzna spojrzał na nią. Z jego zimnych, zielonych
oczu nie dało się niczego wyczuć, prócz lekkiej złości.
Starzy Avengersi nagle wstali jak
jeden mąż, jedynie było słychać huk przesuwanych krzeseł. Nie było widać, że są
zadowoleni z widoku Lokiego. Ten natomiast stanął w miejscu i uśmiechnął się do
nich cwaniacko.
- No proszę, spotykamy się
kolejny raz. Kto by się spodziewał?
- Co on tutaj robi?! Powinien
być w więzieniu, powiedziałeś, że się nim zajmiecie w Asgardzie -
tłumaczył wściekły Rogers.
- A on nie ma nawet kajdanek -
zauważyła oschle Natasha.
Avengersi zaczęli się skarżyć.
Dołączyli do nich także Falcon i James, którzy widzieli spustoszenia
wywołane przez Lokiego. Reszta nie odezwała się ani słowem, lecz skrupulatnie
się wszystkiemu przysłuchiwali.
Victoria spojrzała na Lokiego, nie
dowierzając, że jeden człowiek był w stanie wyrządzić tyle złego, tyle
bałaganu. Mężczyzna spojrzał na nią, na jego ustach wciąż gościł cwaniacki
uśmieszek. W ogóle się nie przejmował, że wszyscy na niego naskoczyli.
- A ty? Nie masz zamiaru
wypominać mi czegoś, co zrobiłem?
- Nie wiem, co zrobiłeś. Ale
cokolwiek to było, należy już do przeszłości - odpowiedziała.
Loki zmarszczył brwi. Nie
spodziewał się takiej odpowiedzi. Chętnie by jej dalej posłuchał, ale wtedy
głos zabrał Thor.
- Cisza! - huknął. - Loki
został ogłoszony bohaterem narodowym. Gdyby nie on, nigdy nie udałoby nam się
uratować Asgardu i Midgardu. Naprawił swoje błędy z przeszłości ratując nie
jedną, ale aż dwie, a może i więcej planet. Za to został uniewinniony.
- On uratował prawie cały
świat? Nie żartuj ze mnie - odpowiedział Stark, a Thor zgromił go swoim
spojrzeniem.
Bóg piorunów zawsze kojarzył się
Victorii z uśmiechniętym słoneczkiem. Zawsze był pełen życia, biła od niego
radość i takie wewnętrzne ciepło. Jednak kiedy był zły, przychodziła jej na
myśl burza. Taka prawdziwa burza z ostrymi piorunami. Niemalże widziała te
pioruny w jego niebieskich oczach.
Na ten gest Tony usiadł przy
stole, rzucając zniesmaczone spojrzenie w stronę Lokiego, podobnie postąpiła
reszta. Mężczyzna w płaszczu nie przejął się tym, parsknął pod nosem i podszedł
do Thora. Już nie był taki zły.
- Możesz mi powiedzieć, co to
jest? - przytknął mu papiery pod nos.
Thor wziął kartki i przeleciał po
nich wzrokiem.
- Moje telegramy, które
kazałem wysłać na inne planety - opowiedział spokojnie.
- Czyś ty do reszty zdurniał?
Informujesz innych, że Asgard jest w niebezpieczeństwie? A gdy jeszcze ktoś
inny będzie chciał nas zaatakować? Pomyślałeś o tym?!
Thor spojrzał na Lokiego, wprost w
jego nienawistne, zielone tęczówki.
- Nie pomyślałem o tym -
opowiedział po chwili.
- Więc zacznij.
Loki odwrócił się na pięcie i
wyszedł, a zaraz za nim Heimdall, zamykając drzwi.
- O co chodziło? -
spytała delikatnie Victoria, a Thor uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Tak naprawdę w Asgardzie
aktualnie nie ma władcy. Rada, która zebrała się po wiadomości, że Odyn nie
żyje, próbuje wyłonić nowego władcę.
- Dlaczego nie wybiorą ciebie? -
wtrąciła Wanda.
- Ponieważ ja zrezygnowałem,
a Loki został wydziedziczony. Chcą wybrać kogoś innego, ale nie wiem, co
ostatecznie zrobią. Tylko od nich to zależy.
- Więc kto teraz sprawuj
władzę w Asgardzie?
- Cóż, prawnie ja. Loki jest
moim sekretarzem, doradcą, ale tak naprawdę to on zajmuje się krajem.
Kontroluje wszystko i w razie czego zmienia prawo, oczywiście informując mnie
przy tym. Ja zajmuję się bardziej wojskiem, a także pomagam na innych
planetach. Odkąd Loki kiedyś objął władzę, wiele pokrak się zbuntowało.
Musiałem jakoś pomóc opanować sytuację. Teraz jednak jest wszystko dobrze, ale
ja nie znam się na polityce, więc zostawiłem to Lokiemu.
Nikt się nie odzywał. Każdy
uważał, że to niedobry pomysł, aby dawać Lokiemu władzę, nawet najmniejszą, ale
nie mogli się odzywać. To nie był ich świat, ich kraj. Jednak bali się, że to
może przenieść się potem na Ziemię.
- No to co? Chcecie się
gdzieś przejść? - spytał Thor z uśmiechem na twarzy.
- Chętnie - odpowiedziała
Wanda.
Wszyscy podnieśli się od stołu,
poszli się przebrać. Chwilę później wszyscy wyszli na zwiedzanie miasta.
Victoria jednak postanowiła pozostać, nie miała ochoty na zwiedzanie. Innym
razem poprosi Thora, aby ją oprowadził.
Rozdział poprzedni: Rozdział IV: Zaproszenie do Asgardu
Rozdział następny: Rozdział VI: Gwiazdy
Rozdział poprzedni: Rozdział IV: Zaproszenie do Asgardu
Rozdział następny: Rozdział VI: Gwiazdy
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award !
OdpowiedzUsuńSzczegóły: http://alice-keyd.blogspot.com/2016/10/liebster-blog-award.html